niedziela, 22 września 2019

Smutek Agaty - WPIS ODZYSKANY

Wszyscy mamy w swoich zbiorach lalki tak ładne, że na ich widok robi się ciepło w sercu i przednówek w portfelu. Kochamy je za nieprzemijającą urodę, za klasę czy awangardę stroju. Ulubienice stoją na naszych półkach latami, zrastając się z wystrojem domu tak bardzo, że nie do pomyślenia jest usunięcie ich z miejsca zasiedzenia.

Kiedy myślę o lalkach, które nigdy nie zawiodły mnie pod względem urody i prezencji, to nie mam wątpliwości, że prym wiodą wśród nich mattelki z moldem „Goddess”. Dzięki Bogu nie dano im twarzy, która wołałyby natarczywie: „Patrz na mnie, jestem olśniewająca”, a oblicze, które robi wrażenie ze względu na swoją łagodność, klasę i harmonijność. Ich melancholijny wzrok sugeruje czystą i niewinną naturę, lecz prawdziwy charakter zdradzają zmysłowe usta. Te lalki stworzono po to, by kusiły do grzechu! Mnie kuszą nieodmiennie od wielu lat.

01

Goddeskę z powyższego zdjęcia już widzieliście – była w paczce z innymi zaplamionymi lalkami, które cierpliwie ratowałam Benzacne. Ona najdłużej opierała się działaniu specyfiku, ale koniec końców uległa, transformując ze smutnego brudasa w pewną swej urody królową. Ze smutkiem stwierdzam, że jedyną suknią, która pasowała do niej kolorystycznie jest retro-beza, w której drobne ciało lalki nabiera niezdrowej ciężkości.

1

1

W co by jej jednak nie ubrać, to Goddeska i tak będzie olśniewać doskonałą twarzą. Nie to, co prawdziwa bohaterka tej notki – czyli lalka Agata.

1

Agata jest smutnym reliktem z czasów, kiedy na sklepowych półkach w Polsce królowały sól i ocet. Choć rości sobie prawo do miana oryginalnej polskiej lalki, to jest zaledwie klonem Fleur i to klonem o bardzo niskiej jakości.

Nie wyobrażam sobie, że coś tak paskudnego mogło mieć kiedykolwiek wzięcie wśród dzieci. Moje przypuszczenia potwierdzają się, gdy buszuję wśród ogłoszeń na Allegro, lub po Waszych blogach. Szpetna Agata wypływa w tych miejscach nader rzadko.

1

Pod względem estetycznym Agata plasuje się poniżej poziomu rozkładającego się kota. Aby odkryć jej urok trzeba być albo szaleńcem z kilkuletnim stażem, albo zaopatrzyć się w dużą ilość napojów wyskokowych i lać je w gardło, póki cały świat, łącznie z nią, nie zrobi się piękniejszy. Moim zdaniem Agata jest tak brzydka, że przegrałaby bitwę nawet z niesławną Lizą od firmy Marbella.

1

Choć nie zachowały się żadne informacje, w jakich warunkach odbywała się produkcja Agaty, to łatwo wyobrazić sobie, jak mogło to wyglądać: smutny garaż na przedmieściach któregoś z miast, samodzielnie skonstruowane formy odlewnicze, kadzie ze śmierdzącym plastikiem niewiadomego pochodzenia, pijany w sztok artysta malarz, który nigdy w życiu nie miał pędzla w ręku oraz krążący gdzieś w tle autor przedsięwzięcia, który widział już przed sobą góry złota i wietrzył interes życia (żaden ze mnie czarownik, ale moja szklana kula mówi mi, że Agata nie zapoczątkowała kariery żadnego Rockefellera)

Współdziałanie powyższych czynników zrodziło zabawkowego potwora Frankensteina, który, tak jak literackie monstrum, zarażony jest śmiertelnym smutkiem, bo każdy, kto go ujrzy, z niesmakiem krzywi twarz. 

Dostać taką lalkę to jak dostać karę, bo ani się nią pochwalić przyjaciołom, ani postawić koło bardziej estetycznych zabawek. Najwłaściwszym miejscem dla Agaty byłoby zapewne muzeum osobliwości, gdzie mogłaby swobodnie straszyć wśród podobnych jej eksponatów.

Agata jest zlepkiem niewspółgrających z sobą i smętnie taniutkich elementów. Jej włosy to nalepiony na czubku głowy, watopodobny kołtun. Kolor ciała walczy drapieżnie z kolorem twarzy, a rączki i nóżki to już prędzej nibyrączki i nibynóżki. Nawet majteczki, będące częścią oryginalnego stroju, uszyto jakoś na wyrost. Nie pomogą płomienne różyczki, jeśli na chudą dupkę wpycha się namiot o rozmiarach „mama size”. Jako-tako bronią się właściwie tylko buciki. Tu klonowanie oryginału odbyło się z sukcesem – pantofelki leżą na stopach całkiem ściśle i ani myślą z nich spadać.

1

* * *

1

* * *

1

* * *
 1

* * *
 1

* * *

1

* * *

1


Żal mi Agaty. Dostała ładne imię i nic poza tym. Przez jakiś czas myślałam, że dobrze byłoby przemalować jej twarz i zafundować perukę, ale wnet przyszło otrzeźwienie. Potworków, podobnych do niej jest niewiele. Właściciele tych lalek najprawdopodobniej pozbywali się ich, wyrzucając brzydule na śmietnik. Agaty nie dawały pewności, że po latach ktokolwiek zaliczy je w rzędy lalek kolekcjonerskich, co pozwoli im nabrać wartości w pieniądzu. Pozbywano się ich, bo były koszmarnie nieatrakcyjne, a rynek dawał możliwości znacznie ciekawsze pod względem estetycznym.

Tu apel: jeśli znajdziecie gdzieś takie potworki, to uratujcie je przed zniszczeniem. To prawda, że nie wynagrodzą właściciela widokiem ślicznej buzi, ale jest ich tak strasznie mało, że grzechem byłoby pozwolić którejkolwiek zginąć.


1

6 komentarzy:

  1. samą buźkę ma słodziutką jeno makijaż garażowy
    nie służy Jej ani babcine futro na głowie...
    zaś kolorystyka reszty ciała moją wyobraźnię
    beztrunkową wszakże - kieruje w stronę fantasy
    bliższej MH składaczkom z bajecznymi ornamentami

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się z tą lalką łączę w smutku, tym bardziej, że w przeciwległym narożniku postawiłaś boginię jeszcze bardziej podkreślając paszkwlilizm tego biedactwa! Mnie się taka jedna goddesska podoba strasznie, to uduchowiona Indianka - the Spirit of the Earth. Piękne to, ale Twoja też hipnotyzuje ślepiami, że wzroku oderwać nie sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o której piszesz! To jedna z lalek skończenie pięknych, które gaszą inne jak słońce malutkie lampki.

      Usuń
  3. To zrobiłaś zestawienie - prawdziwa Piękna i Bestia... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Agacia do najpiękniejszych nie należy :-) Ale oddajmy jej sprawiedliwość, że miała ładną przodkinię - lalkę Fleur

      Usuń