Bijcie mnie i zabijcie, ale nie jestem w stanie powstrzymać w sobie miłości do lalek-klonów. Choć lalki od poważanych w świecie producentów to zdecydowanie moja bajka, to nie umiem patrzeć kosym okiem na ich siostry z nieprawego łoża. Co gorsza, to właśnie one wydają mi się atrakcyjniejsze od wymuskanych i idealnych lalek "z wyższych sfer", choć nierzadko stoi za nimi kradzież patentów i nieczyste intencje twórców. A jednak klony nie tylko mnie nie odstręczają, a wręcz przyzywają ku sobie, każąc ciągle powiększać grupę plastikowych dziewcząt, które udają jakieś bardziej znane lalkowe koleżanki (co ja tu będę ściemniać, toć wiadomo, że chodzi o Barbie).
Dziś będę pisać o kloniku, który dostał mi się jak ślepej kurze ziarno, a to dlatego, że dorwałam go w stanie NRFB, kiedy pachniał jeszcze pierwszą świeżością i od wielu lat męczył się w swojej trumnie. To, że dotrwał "do naszych czasów" w niezmienionym stanie było dla mnie ogromną radością i zaskoczeniem. Nie od dziś wiadomo, że klony, które utraciły swoje opakowania, mogą na wieki pozostać nierozpoznane. A tu - taka niespodzianka!
A teraz ograniczając swoją tendencję do bezproduktywnego gadulstwa pozwolę kloniczce, by się Wam samodzielnie przedstawiła:
A teraz ograniczając swoją tendencję do bezproduktywnego gadulstwa pozwolę kloniczce, by się Wam samodzielnie przedstawiła:
Sandra jest lalką przełomu lat 80-tych i 90-tych, na co wskazuje charakterystyczny zapis na jej pudełku: "bendable legs, movable arms, twisted body". Każdy szanujący się barbiowy klon z tamtych czasów miał na opakowaniu taką trójstopniową litanię, a jeśli nie miał, to był dziesiątą wodą po kisielu, niegodną stać w cieniu bardziej udanych kopii matellowskiej gwiazdy. Lalka, której nie zginały się nogi, nie ruszały ręce oraz która nie mogła okręcić się w talii była po prostu gorsza.
Sandra może czuć się wśród innych kloników jakby wygrała szóstkę w totka, bowiem zna nazwę swojej firmy-matki: GW Toys i miejsce pochodzenia: Chiny (a jak głosi stare chińskie przysłowie - "Znać imię swej matki to jak wygrać w mahjonga, a znać imię ojca - to jak zostać zięciem cesarza"*). Poza tym nie wiadomo już o niej zupełnie nic i nawet najstarsi górale nie pamiętają jej historii.
* * *
* * *
Sandra bardzo zacnie prezentuje się w pudełku, gdzie towarzyszą jej liczne akcesoria. Jak na elegancką damę przystało ma swoją szczotkę, torebkę-sakwę, lusterko i relikt z przeszłości, o którego istnieniu już trochę zapomniałam. Ten relikt to walkman - odtwarzacz muzyki z kaset (odpowiednik dzisiejszych odtwarzaczy MP3), który był kultowym gadżetem z mojej młodości. Pamiętam jak zajechałam na nim prawie na śmierć kasetę z hitami grupy New kids on the block, co doprowadziło mnie do rozpaczy czarniejszej niż dno przypalonego garnka. Kaseta zerwała się w miejscu, które najczęściej przewijałam, ale dzięki pomocy rodziców udało się ją skleić i służyła mi jeszcze długie miesiące, pokąd nie zmieniły mi się gusta muzyczne :)
Walkman walkmanem, ale w tym całym żółtym zestawie akcesoryjnym najbardziej zachwycają mnie delikatne, utrzymane w tonie barbiowej klasyki, szpileczki. Wiele bym dała by móc zobaczyć u współczesnych lalek takie eleganckie buciki. To nie to, że nie lubię nowych wzorów, ale klasyka to jednak klasyka.
A jak przedstawia się gwiazda tego zestawu, Sandra? Śmiem twierdzić, że godnie! Jest tak miła w swojej retro-kiecuszce, do której, niczym do przysłowiowego kożucha, doszyto czerwone kwiatki; z dołeczkami w pulchnych policzkach, z dziewczęcą grzywką i jakąś ogromną skromnością, która bije od jej postaci, że nie mogę się nią nacieszyć :)
* * *
* * *
I jeszcze mały bonus "dla młodzieży" w moim wieku :) Kto tęsknił za NKTOB?
*PS. Chińskie przysłowie zmyśliłam, w przyrodzie takie bzdurne powiedzenie nie istnieje.
I jeszcze mały edit. Bo Sandra zostawiła po sobie swoje klony. Które (łohohoho!), zrobili Polacy. Popatrzcie tylko niżej, czy to nie znajomy dla nas widok?:
* * *
* * *
Wszystkie zdjęcia klonów podejrzane i pobrane stąd: https://vk.com/dolls90?z=album-53904490_174428825
Wow... jest cudowna.:)
OdpowiedzUsuńBardzo miły z niej klonik :-)
UsuńOO moja sandra ma identyczną torebkę, tylko w kolorze wściekłego różu.. hmmm Sandra to strasznie niedoceniony klon, a przecież bardzo dobrze kopiuje lalki mattel. Twoja Sandra z brazowymi włosami jest bardzo urocza:
OdpowiedzUsuńPrawda, prawda. Sandra przypomina mi Tereskę zmiksowaną z Superstarem.
UsuńPiękna! Wcale nie wygląda na klonika. :)
OdpowiedzUsuńBo to dobrej jakości lalka, której producent nie pożałował dopieszczenia.
UsuńO kurczę, ona ma nawet rączki zgięte w łokciach! Toż to klonik deluxe! Buty solidnie odlane, sukienka ładnie odszyta, kolczyki w uszach, akcesoria - w tym szczotka do włosów, nic jej nie brakuje. A ten walkman wygląda jak od mojej Babysitter Courtney. To chyba najlepszy klonik jakiego kiedykolwiek widziałam, wygląda na lepiej wykonaną niż niejeden współczesny oryginalny produkt Mattel'a.
OdpowiedzUsuńWszystko ma takie, jak Pan Bóg przykazał :D Bardzo żałuję, że wśród dzisiejszych lal już takich nie robią, bo chętniej bym kupowała właśnie takie kloniki niż obecne Barbie-fashionistas.
UsuńOna jest idealna! Wszystko mi się w niej podoba! Ta szczoteczka jest identyczna w kształcie, jak ta od Betty Teen!
OdpowiedzUsuńPoza zbyt prościutkim makijażem zaiste jest przemiła. No i ma dołeczki w policzkach, a to coś, co mnie z marszu rozbraja
UsuńPrześliczna. Też tak mam z klonikami. Wiesz, że zaraz na początku czytania posta, poleciałam na dół, żeby sprawdzić, czy moja ostatnio kupiona kloniczka to nie Sandra. Ale niestety nie :) No i zaraz przypomniałam sobie, że moja ma napis Bright. Może spotkałaś się z taką sygnaturą? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSówko, pokaż tego klonika! Może to lalka od Giochi Preciozi albo Ceppi-Ratti, bo takie ostatnio u ciebie widziałam?
UsuńMiałam taką lalkę! Długo mnie za małolata oszukiwali, że to Barbie ;>
OdpowiedzUsuńHyhyhy, bo ona do Barbie dość podobna i w dodatku dobrej jakości, więc mogła być niezłym zamiennikiem :)
Usuń