Nie
minęło wiele czasu od chwili, gdy z honorami usadziłam na półce
pierwszego Lukasa Mavericka, a tu do domu pcha się następny i to ten
właściwy, czyli z dawien dawna obsadzony w roli lalki wymarzonej – Lukas
Maverick „Raw Appeal”. Niedługo, niekrótko, a w sam raz :)
Informacja
o jego wystawieniu na eBayu przyszła do mnie w formie SMS-a podczas
rodzinnej posiadówki przy herbacie. Bliscy, zaaferowani dzikim wyrazem
mojej twarzy przy odczytywaniu wiadomości, kazali mi wyspowiadać się z
jej treści, po czym drogą demokratycznego głosowania podjęli decyzję, że
skoro pojawiła się PRAWDZIWA OKAZJA, która w przyszłości może się już
nie powtórzyć, to nie ma się co cykać, tylko z niej skorzystać, bo jeśli
tego nie zrobię, to będę im stękać i biadolić przy każdej możliwej
okazji. Oczywiście, starali się też odwołać do mojego zdrowego rozsądku,
ale to już chyba z przyzwyczajenia, bez większej nadziei na
spektakularny sukces. W drodze konsultacji wypracowaliśmy jednak pewne
rozwiązanie – a mianowicie zero poważnych lalkowych zakupów na nie mniej
niż 3 miesiące, na co z ochotą się zgodziłam, bo w większości robię
zakupy niepoważne (no i jestem w fazie wyprzedawania lalek, które się
ponudziły).
O
tym, że jestem wielbicielką wszelkich lalek, przemykających się pod
nazwą Lukas Maverick, pisałam już w jednej z poprzednich notek, ale co
mi tam, przypomnę ten fakt jeszcze raz, bo a nuż już o tym
zapomnieliście. Ich ostre, zmaskulinizowane
do potęgi rysy twarzy zainfekowały mnie na dobre i nieodmiennie
wywołują reakcję sprzężoną – widok Lukasa wyzwala pełne uczucia
kwilenie, wsparte ekspresyjnymi ruchami rąk, niczym u dzierlatki,
przeżywającej swoje własne, prywatne wniebowstąpienie na koncercie
jakiegoś boysbandowego idola (to rączka kładzie się na sercu, to na
rozpalonych z emocji policzkach).
Nie
jest wcale tak, że chciałabym mieć wszystkich Lukasów, którzy zeszli z
taśm produkcyjnych Integrity Toys, choć każdy, jak leci, jest dla mnie
przepiękny. Jednak dość wysokie ceny tych lalków skutecznie wystudzają
moje chęci zagęszczania ich ilości na metr kwadratowy mieszkania. Jeśli
„Bóg da”, to kiedyś jeszcze zaproszę któregoś na włości, a jeśli „nie
da”, to zwrócę się w inną stronę i nie będę rozpaczać (jeno czekać na
okazję).
Jeśli
chodzi o dzisiejszego bohatera, to marzył mi się z pobudek estetycznych
i egoistycznych. Estetycznych właściwie nie trzeba tłumaczyć, bo
całkiem ładny z niego kawaler, a egoistyczne są takie, że Lukas „Raw
Appeal” pochodzi z najstarszej, dość limitowanej serii, co zwiększa jego
niedostępność na rynku i niestety, podbija cenę.
Wiedząc,
że zawisł na jednej z eBayowych aukcji, doznałam wewnętrznej trzęsawki,
przy czym tak silnej, że rodzina trochę się przestraszyła, czy aby nie
stało się coś złego. Znają mnie przecież jak łysego konia i wiedzą, że
taki stan zdarza mi się nieczęsto, bo tylko w momentach głębokiego
poruszenia duszy. Tu po raz kolejny muszę napisać, jak bardzo wdzięczna
jestem swoim bliskim za to, że nie wyśmiewają moich nagłych zachceń ani
nad nimi nie wydziwiają, za to zawsze wspomogą, kiedy tego potrzebuję.
Pewnie dlatego nie wyobrażam sobie żadnych poważniejszych zakupów (również tych lalkowych) bez rodzinnej burzy mózgów.
Tak
to ich zachęta spowodowała, że moje męskie szeregi wzbogaciły się o
najurodziwszego i zarazem najbardziej skwaszonego Lukasa Mavericka
wszechdziejów, wszechmiejsc i wszechwyobrażeń. W dodatku paradującego w
męskiej spódnicy, która bardzo, ale to bardzo przypomina mi strój
szkockiego górala. Nie znam innej lalki od Fashion Royalty, która
tak silnie magnetyzowałaby mnie swoim oryginalnym, pudełkowym wyglądem.
i liczę na to, że w najbliższym czasie żadna się nie objawi, bo przez
Lukasa portfel mi krwawi.
Jaki piękny mężczyzna! Jaką ma minę gniewną i włos rozwiany! Nie dziwię się, żeś głowę straciła dla takiego lalka! Stroju też bym nie zmieniała, Lukas jest po prostu idealny. Mnie się strasznie podoba Tantric Lukas ech...
OdpowiedzUsuńOj, mnie też, ale nie mam parcia aby go kupić. Ewentualnie bym wzięła, gdyby dawali go za darmo :-P
Usuńciekawy - podejrzewam, że
OdpowiedzUsuńteż bym nie wygoniła...
Trzeba mieć zawsze otwarte serce dla lalek :)
Usuń