Bardzo
lubię matellowską serię „Dolls of the world” (w skrócie – DOTW).
Wchodzące w jej skład lalki są świetnymi ambasadorkami swoich krajów.
Ich stroje, wzorowane na regionalnych ubiorach z różnych stron świata,
robią wrażenie ilością detali oraz starannością wykonania, zaś same
lalki bardzo wyraźnie odznaczają się na tle swoich playlinowych
koleżanek, przede wszystkim niestandardowymi makijażami i kunsztownymi
fryzurami. DOTeWuczki (mój neologizm obejmujący Barbie z serii DOTW)
wyróżniają się w kolekcjach nawet wtedy, gdy obok nich stoją lalki z
droższych i bardziej ekskluzywnych serii. Dlatego trochę mi przykro, że
DOTeWuczka, o której będę dziś pisać, promuje wyjątkowo okrutną
tradycję.
W
swoim długim życiu Barbie wykonywała wiele zawodów – była modelką,
tańczyła w balecie, ubiegała się o fotel prezydenta, leciała w kosmos, a
w 1999 roku zdecydowała się na dość ryzykowny krok i została matadorem,
czyli zabójcą byków z areny.
Corrida,
która w uproszczonej formie znana była już w czasach starożytnych, jest
widowiskiem żerującym na najniższych ludzkich instynktach. Chodzi w
niej o to, by pod aplauz publiczności umęczyć i zabić zwierzę, uznawane
za symbol siły i odwagi. Walka na arenie jest nierówna, bo na jednego
byka przypada kilku uzbrojonych i dobrze zorganizowanych przeciwników,
którzy biją się na śmierć, bez prawa łaski dla przegranego. Zasady
starcia są uświęcone tradycją – byka kolejno drażni się i rani czułe
miejsca na jego ciele, aby na koniec przedstawienia ogłupiałe z bólu i
szoku zwierzę mogło zostać powalone eleganckim pchnięciem szpady
matadora. Chwała tym z matadorów, którzy kończą starcie szybko,
uśmiercając byka poprzez przerwanie jego rdzenia kręgowego, lecz w tym
niewdzięcznym zawodzie pracują przecież i tacy, którzy morderczy kunszt
opanowali znacznie gorzej i śmierć z ich ręki rozciąga się na długi,
bolesne minuty.
Corrida
jest dla mnie spektaklem ze wszech miar obrzydliwym, stąd ciężko mi
polubić lalkę, w tak dosłowny sposób uosabiającą ducha tego widowiska.
Widzę w niej wcielenie agresji, krwiożerczości i bezmyślnego
niszczycielstwa. Można by rzec, że to lalka – rzeźnik. Chyba dlatego nie
jestem w stanie znieść jej obecności na półce, choć jest obdarzona
urodziwym obliczem i ciekawym strojem.
Zastanawiam
się, co pchnęło mnie do jej zakupu i sądzę, że otumaniła mnie
„promocyjna” cena. Rozterki, związane z zapleczem kulturowym lalki
pojawiły się dopiero gdy już miałam ją w ręku. Wierzyłam, że dam radę je
przełamać, ale niektóre skojarzenia są zbyt silne, by zbyć je
wzruszeniem ramion. Podejrzewam, że nie pomoże nawet zmiana stroju na
bardziej „cywilny”. DOTeWuczka za bardzo obrosła dla mnie negatywnymi
skojarzeniami, żebym dała radę się z nią zaprzyjaźnić. Jej dni są
policzone. Ufam, że Allegro przyjmie ją z otwartymi ramionami, bo ja nie
dam rady jej ukochać. A kysz mi z chaty, krwiożercza Barbaro!
* * *
* * *
* * *
* * *
Smutno się zrobiło, prawda? No to włączmy przerywnik muzyczny w temacie hiszpańskim, żeby nie było, że te Hiszpany to tylko corrida, krew i galaretka z małych, słodkich kiciusiów.
Ale,
ale! Ten wpis wcale się jeszcze nie skończył! Bo widzicie, chciałabym
jeszcze wrócić do konkursu na limeryki, który rozpoczął się w lipcu po
czym trwał, trwał, trwał, aż wszyscy, łącznie ze mną o nim zapomnieli,
ale do czasu, bo oto poniżej ujawniają się przysłane na konkurs
wierszyki:
Żył Pan Ekscentryk w centrum Galaktyki
Który zabawkom robił różne triki
Jedną zabawkę pięknie umalował
Drugą zabawkę na części ćwiartował
Bo w centrum Galaktyki żyją takie ekscentryki
Który zabawkom robił różne triki
Jedną zabawkę pięknie umalował
Drugą zabawkę na części ćwiartował
Bo w centrum Galaktyki żyją takie ekscentryki
(Autorka – Iga Elsaid)
„Limeryk z eufemizmem”
Raz snobki na konwencie w stolicy
Wiodły spór o wyższości żywicy
Rzekła Barbie wkurzona
Jak potrafi to ona
Macie rozum w tylnej części spódnicy.
(Autorka – Szara Sowa)
„Smutny limeryk”
Raz mała psuja spod Mławy
Tylko dla czystej wprawy
Urwała lalce rączki
Potem poszła na pączki
I to był koniec zabawy
(Autorka – Szara Sowa)
I
w związku z powyższym chciałabym ogłosić, że konkurs wygrywa Szara Sowa
i to do niej pojedzie Lottie, zaś Iga zajmuje miejsce na srebrnym
podium i do niej też ktoś pojedzie Baby, podajta mi emailem adresy wysyłkowe!
Melduję posłusznie, że panna mieszka sobie u mnie na półce i ma się doskonale. Pozbyła się kostiumu mordercy, zamieniając go na falbany. :)
OdpowiedzUsuńBóg zapłać! :*
UsuńPamiętam ten wpis na poprzednim Twoim blogu. Fajnie, ze udało Ci się przetransportować treść tutaj. Lubiłam wracać do Twoich starszych wpisów :-) ten też przeczytałam z ogromną radością.
OdpowiedzUsuńWszystkie się zachowały i będę je sukcesywnie dorzucać :-)
Usuń