niedziela, 12 maja 2019

Nowy Rok zaczął się w odcieniach czerwieni (WPIS ODZYSKANY)

Moim pierwszym, lalkowym zakupem w 2019 roku jest lalka noworoczna – Japanese New Year Barbie. W planach była, jak zwykle, zupełnie inna laleczka, ale przypadek zrządził, że na jej miejsce wskoczyła hoża Japonka.


01


Nie byłam w stanie zostawić jej w stanie NRFB. Nie stać mnie na takie bohaterstwo w stosunku do fajnych lalek. Dlatego od razu po odebraniu przesyłki z rąk listonosza umniejszyłam wartość kolekcjonerską Barbie i wyszabrowałam ją z pudła. Swojego czynu zupełnie nie żałuję i nie będę ze skruchą bić się w piersi, ani posypywać głowy popiołem, zwłaszcza, że pudełko, jako ekspozytor, sprawdza się „tak se”.


02


Japońskie klimaty to niekoniecznie mój konik i chleb powszedni. Owszem, dawno temu interesowałam się krajem kwitnącej wiśni i jego kulturą, ale z czasem moja sympatia skurczyła się do mangi i anime, sushi oraz literatury. Dokonajmy jej szybkiego przeglądu:  „Gejsza z Gion” – Mineko Iwasaki, „Milczenie” – Endō Shūsaku, „Ballada o Narayamie” – praca zbiorowa, „Ring” – Koji Suzuki. Ot, tyle. Z tyłu głowy kręci mi się jeszcze „Shogun” Jamesa Clavella i cykl „Po słowiczej podłodze” Lian Hearn, ale to już książki zachodnich autorów. Nie brak w nich informacji o japońskiej kulturze, ale to wiadomości z drugiej ręki, przefiltrowane przez umysły ludzi żyjących na innej półkuli.


03

Noworoczna Barbie wpisuje się zgrabnie w zestaw lalek, kierowanych na rynek japoński, którego klasyczna blondynka z szerokim uśmiechem superstara nigdy nie przejęła w niepodzielne władanie. W pierwszych latach istnienia firmy Mattel na japońskim rynku statystyki sprzedażowe brutalnie wykazały, że to, co świetnie sprzedaje się na zachodzie na wyspach traktowane jest po macoszemu. Małe japońskie dziewczynki wcale nie oszalały na punkcie błękitnookiej lalki z wielkim biustem, przedkładając nad nią laleczki rodzimych producentów, nie epatujące ani przesadnym makijażem, ani nachalnym seksapilem. Lalki, ukochane przez dzieciaki były za to kawaii – śliczne, delikatne, młodziutkie i wielkookie.


04


Otrząsnąwszy się po pierwszych niepowodzeniach Mattel zmienił taktykę, kierując na wschodni rynek lalki dostosowane do przyzwyczajeń tutejszych nabywców – Barbie złagodniały, ich twarzyczki nabrały okrągłych kształtów, makijaż wysubtelniał, zaś ubranka nabrały finezji. Co ciekawe, producent na jakiś czas wycofał z japońskich sklepów lalki o ciemnej  karnacji – okazało się, że Japończycy nie uznawali „afrykańskiego piękna”, tak więc ciemnoskóre Barbie były dla nich po prostu brzydkie i miały niewielu nabywców. Mam wrażenie, że Mattel rozszerzył tę taktykę i na nasz kraj, gdzie pokutuje ona do dziś – często nie dojeżdżają do nas egzotyczne Barbie, bez problemu dostępne w innych krajach.


5


6


Noworoczna barbioszka kojarzy mi się bardzo silnie z disneyowską Śnieżką. Blada twarzyczka, ciemne włosy i czerwone usta to bardzo charakterystyczne atrybuty bajkowej księżniczki. Aby wrażenie było całkowite warto byłoby dołączyć do niej siedmiu gnomów-samurajów, z którymi egzotyczna Śnieżka mogłaby mieszkać po ucieczce od paskudnej macochy.


4 komentarze:

  1. Jakże miło było znowu ją zobaczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja kocham tą lalkę! Zresztą obie noworoczne Japonki uwielbiam, ale na eBay'u drogie, że się włos jeży na plecach, więc pewno szybko do mnie nie trafią. Chociaż u Ciebie nacieszyłam oczy widokiem tej ślicznej lalki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swoją znalazłam za pomocą Facebooka, na grupie barbiowo-lalkowej. Szczęściem było mnie na nią stać. Na eBayu można Japoneczki znaleźć w dobrej cenie, ale przesyłki! Przesyłki są straszliwie drogie :(

      Usuń