Jak
to się człowiekowi czasami dziwnie w życiu plecie! Poluje sobie ktoś na
wymarzoną lalkę Fashion Royalty, a tu znienacka w ręce wpada mu osiem innych lalek. W dodatku jedna w drugą szpetnych jak grzech śmiertelny i ubranych w kreacje jako żywo przypominające ścierki do podłogi.
Life
will never cease to amaze me! I was recently hunting for a lovely
Fashion Royalty doll and out of the blue I bought eight completely
different dolls. Each of them is as ugly as a foggy winter day, dressed
in an outfit that reminds me of a floor rag, and I can’t say a single word of praise for any of them. I should throw them into the trash bin right away, but I can’t. Because they’re exceptional.
Jeszcze
nie bardzo wierzę, w to co tu zaraz napiszę i nie bardzo ufam swoim
oczom, ale nie mogę zaprzeczyć, że widzę przed sobą stado absolutnie
ohydnych, wielkogłowych i rzadkowłosych lalek, które pomimo swojej
brzydoty wywołują na mojej gębie wielkiego i głupkowatego banana. Bo,
proszę szanownych kolegów i koleżanek, lalki, których nazwy jeszcze Wam
nie zdradziłam, to Lizy! Te same Lizy, które od lat utrzymują się w
czołówce najbrzydszych polskich lalek wszechczasów.
I still can’t believe my eyes and I ask myself if what I see before me is true,
but all signs on the earth and sky tell me, that I’ve really bought a
flock of Liza dolls. They have monstrous heads, thin hair, hideous
makeups, the quality of their bodies is below any acceptable level and
yet, every time I peek at them I smile like a lunatic. That’s because
Liza dolls are rare, even super rare, and I only know a few collectors
that own them.
Ufff,
cóż za emocje mną targają! – sztorm na morzu to przy nich uroczy pikuś.
Moje podniecenie ma trzy wielkie powody, co ja mówię! – trzy ogromne,
monstrualne i spaśne jak ciężarna słonica powody, o których nie
omieszkam napisać niżej. Znacie mnie dobrze i wiecie, że kiedy się z
czegoś cieszę to pieję jak stara kura. No więc kukuryku:
Oh,
I feel that I need to pour my emotions out – it’s been really a long
time since I was so excited with a doll for the last time (Ok, ok, two
weeks to be precise, but it still counts!). It doesn’t matter that my
Liza dolls are truly awful (let’s be honest – they are crappy) because
it’s not the way they look that matters. They were the toys that I
wanted to have as a child, but I’ve never had, so I guess that I’m compensating their lack somehow after I’ve grown up. Does that make any sense?
Pierwsza
przyczyna do świętowania jest taka, że lalki mają swoje oryginalne
pudełka. Aby podkreślić doniosłość tej informacji, napiszę ją jeszcze
raz i to jeszcze z podkreśleniem: lalki mają swoje oryginalne opakowania.
Wiem, że to głupie i niegodne lalkowego zbieracza, ale aż gotuje się we
mnie z radości, że nikt z „naszych” nie pokazał jeszcze zapudełkowanej
Lizy. Jestem pierwsza! Hell yeah!
My
first reason to smile is that all my Lizas came in their original
boxes. In order to stress the importance of this information I’ll write
it once again: they all have their boxes! I know that it’s mean and
childish to boast about it, but none of the fellow collectors have ever
seen or written or taken pictures of a Liza’s box. I might be the very
first one. Hell yeah!
Drugą przyczyną radosnego pierdolca jest to, że na pudełku widnieje nazwa i adres producenta,
tak więc Liza nie jest już dla mnie bezdomnym klonikiem. Mogę w końcu
przypisać jej konkretne pochodzenie! To równie wspaniałe uczucie jak
odnalezienie odległego przodka z początku drzewa genealogicznego.
The
second reason to be happy is that I’ve finally learned the name and
address of the manufacturer of these dolls. I believe that owing to the
fact I might be able to reconstruct the history of Liza dolls somehow.
Call me a dreamer but I really believe that one day I’ll find out
everything about them!
Trzeci
powód jest taki, że wśród lalek, które do mnie trafiły, są dziewczęta o
włosach we wszystkich dostępnych kolorach. Jest więc blondynka,
szatynka, ruda i popielatowłosa. Nie wiedziałam wcześniej, że istniały
Lizy o innym kolorze włosów niż lodowy blond. A teraz już wiem! Czuję
się jak Kolumb, który przed chwilą odkrył Amerykę.
The
third reason of joy is that my Lizas represent different hair colours. A
blonde one, a redhead, an auburn-haired one as well as a dark blonde
and a brown haired one – I have them all! Untill this day, I was unaware
of the fact that there was such a wide variety of hair colours among
these dolls and I literally feel like Christopher Columbus who’s just
set his foot in America.
To, że wszystkie te lalki są po prostu paskudne, zupełnie mnie nie rusza. Niech sobie takie będą! Co mi tam! I tak się nimi cieszę jak ostatni głupek. Bo ważne jest to, że mogłam własną ręką dotknąć lalkowej legendy.
I know that they are ugly, but I simply don’t care about it. Let them be the ugliest dolls in the world, and I would still love them. I’ve sold hundreds of beautiful dolls to other collectors, but Lizas I will keep. They are legendary, and I love myths, so our ways are unlikely to part.
Link do oferty sprzedawcy:
olx.pl/oferta/barbie-lalki-nowe-CID88-ID9N7ST.html#1bd2c7b07e
Tak straszne, że aż kochane ;-)
OdpowiedzUsuńZostawiłam sobie dwie. Reszta poszła w ludzi. Czyli miłość nie była bardzo gorąca :P
UsuńTrzeba przyznać, że taka lalka zamknięta w pudełku przez tyle lat, to kawałek lalkowej historii i ma swoją wartość. Ja niestety tej historii nigdy w pudełku zatrzymać nie potrafię, ale pudełka zachowuję niczym cenną skamielinę.
OdpowiedzUsuńCo do samych lalek, to jestem pod wrażeniem tej rudej - ma wszczepione włoski w dwóch kolorach!
Ale jak to brzydka historia. Gdybyśmy choć spróbowali stworzyć ŁADNĄ lalkę, ale nie, kopiowaliśmy obce wzory i to ukradkiem, niwecząc oryginalną urodę.
Usuń