sobota, 28 marca 2020

Millie musi odejść!

Siedzę ostatnio w domu, pracując "zdalnie" i zaczynam wykazywać objawy zdurnienia. Długie zamkniecie mi nie służy, ani pod względem fizycznym ani psychicznym. Choć nie jestem człowiekiem, który lubi obracać się wśród wielu znajomych i non stop z kimś przebywać, to jednak brakuje mi widoku swobodnie rozmawiających ludzi na ulicach, w sklepach i w środkach transportu. Zabawa lalkami zdecydowanie nie jest w stanie zastąpić kontaktu z żywym człowiekiem. Dobrze, że całą najbliższą rodzinę mam wokół siebie, bo inaczej byłoby krucho :)

Korzystając z przymusowego uziemienia posprzątałam zasoby lalkowe, zrobiłam remanent w witrynie, przenosząc część towarzystwa w stan spoczynku i przejrzałam co na Allegro piszczy. Niestety wieje tam nudą i piszczy "starymi nowościami", czyli nie bardzo jest na czym zawiesić oko. Dostępne na Allegro Barbie straszą słodką i mało wyrazistą twarzyczką Millie, do której, mimo prób i chęci, nie zdołałam się przyzwyczaić.

Trochę dziwi mnie, czemu Mattel, mając w swojej historii tyle udanych barbiowych moldów, zdecydował się postawić na tak nijaką buźkę.

Weźmy na tapetę pierwszy pod względem historycznym matellowski mold dla Barbie - ostry, drapieżny i wyrazisty niczym eksperymentalny jazz dla koneserów. Choć nie wierzę, że współczesne dzieci byłyby w stanie nim się zachłysnąć (już raczej udławić), to jednak jego posągowość robi wrażenie, tyle, że paradoksalnie trzeba do niego "dorosnąć".

Barbie - pierwszy mold z 1958 roku

A co z Barbie naszej młodości - Superstar i Mackie? Czy nie były przepiękne? Ta pierwsza czarowała urokiem dziewczyny z sąsiedztwa, wiecznie uśmiechniętej, pozytywnie nastawionej do życia, umiejącej wcielić się zarówno w zapaloną sportsmenkę, lekarza, żołnierza jak i damę z wyższych sfer, a wszystko to z wdziękiem i niewymuszenie.

Za to Mackie, niczym stonowana siostra Superstara, aż raziła elegancją, nawet w najprostszych lalkach playline. Niby prosta, okrąglutka twarz z małym noskiem, bardzo wydatnymi ustami i dużymi oczami, a w rękach odpowiednich makijażystów stawała się czystą doskonałością. No i jej uśmiech, kopiujący słynny uśmiech Mony Lisy! Nikt mi nie wmówi, że to zwykłe nic!


Barbie - mold z ery Superstar

 
Barbie - mold z ery Mackie

Nie wydaje mi się, aby Millie była w stanie wytrzymać konkurencję z żadną Barbie z przeszłości. Nie ostałaby się nawet przed Barbie z moldem GG, który już w czasach swojego debiutu wydawał się płaski i nieciekawy. A jednak i GG miał swoje przebłyski, bo bez wątpienia był bardzo plastycznym typem twarzy. Kiedy matellowscy projektanci na poważnie brali go "w obroty", to naprawdę iskrzyło! Tu kłania się stara zasada, ze jak się chce, to się da! Jeśli się nad czymś w pocie czoła pracuje, to nawet z najgorszego paskudztwa da się zrobić coś ujmującego urodą, a GG przecież skończonym paskudztwem nie jest!

 Barbie - mold z ery GG

Patrzę na powyższe zdjęcia i jednocześnie zerkam na swoją jedyną Millie. Nie jestem w stanie zobaczyć w niej lalki kultowej, ba, nie widzę w niej nawet lalki zapamiętywalnej!


Barbie - mold Millie


Nie zarzucę jej braku urody, bo ma miłą, młodzieńczą twarzyczkę. Sęk w tym, że nie umiem jakoś wyobrazić jej sobie w żadnej bardzo eleganckiej stylizacji. Do Millie nie pasują stroje "z epoki", nie odnajdzie się również jako modelka prezentująca współczesną modę. Brak jej na to charakteru i siły przebicia.
Chciałabym, aby projektanci Mattel spróbowali kreatywnie pochylić się nad tą twarzą i zaproponować dla niej coś innego, niż znamy ze sklepowych półek. Skoro w przeszłości możliwe było tworzenie różnych wersji makijażowych na jednym moldzie (taki Superstar ma w swojej historii ponad 800!) i obdarzać ten sam mold różnymi fryzurami o różnych kolorach, to czemu Millie pozbawiono takich możliwości? Ileż można zachwycać się standardową blondynką o prostych włosach i niebieskich oczach, które u każdej kolejnej wyglądają prawie identycznie? Czy na Millie nie starczyło już kolorów w maszynach, które nadrukowują buzie? Jeśli tak, to wolę przerzucić się na lalki "gorszych sortów", jak choćby Defa Lucy, które przy całej tandetności swojego wykonania trochę się między sobą różnią.

laleczka z serii Defa Lucy - tani, współczesny klon lalek Barbie
Chciałabym, żeby Millie jak najszybciej zniknęła, zastąpiona ciekawszym i bardziej udanym moldem. Tylko czy kolejny rzeczywiście będzie lepszy i ciekawszy? Boję się, że może być jeszcze bardziej bezpłciowy, niż nieszczęsna Millie :(

18 komentarzy:

  1. Nie przepadam za Millie z innego powodu niż twój-mnie się potwornie opatrzyła. Główny powód to identyczność i nachalność z jaką Mattel wciska nam ten mold bez urozmaiceń (np. czemu nie może być brunetką, czarnooką szatynką z krótką fryzurką, kręconowłosą rudaską z włosami do kolan ). Nie jest moim zdaniem nijaka, ale jest jej za dużo !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie widzę między poszczególnymi egzemplarzami istotnych różnic - ich dizajn jest jednostajny i wieje wtórnością.

      Usuń
  2. Ja też nie jestem fanką Millie. Ale nie przepadam też za GG, Mackie ani Silkstone. Za ideał uważam stonowane buzie Superstarek z lat 80. Millie jest nudna, masz rację. Ze współczesnych moldów w sumie Neysa nie jest zła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Neysa ma możliwośi! Cudnie byłoby zobaczyć ją w stylu lat 80-tych :)

      Usuń
  3. Podzielam zdanie o Millie, tej buzi na półkach sklepowych jest zdecydowanie za dużo... Czyżby jednak wsród dzieci cieszyła się aż tak dużym powodzeniem? Mattel pewnie ma powód, dla którego jej mold jest produkowany w takich ilościach :/ Superstarki są zdecydowanie najsympatyczniejsze ze wszystkich :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo to delikatnie powiedziane. Tych lalek jest jak piasku na plaży. Dzieci chyba ich specjalnie nie lubią, bo stosunkowo nowe modele szybko kończą w serwisach sprzedażowych.

      Usuń
  4. Millie jest bardzo podobna do współczesnych blond Steffi love. Niczym się nie wyróżnia. Zgadzam się ze wszystkim tym o czym napisałaś. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczesne Stefki mają lepsze ubranka i to na serio 😋 Millie się nie udała, a przecież pracował nad jej prototypem sztab ludzi!

      Usuń
  5. Moim skromnym zdaniem to brak jest różnorodności w kolorze włosów i barwie tęczówki u Millie. Blond z niebieskimi oczami już tak się opatrzyła, że kiedy dojrzę nowe pudełko z Millie nawet na nią nie spojrzę, tylko sprawdzam jakie ma gadżety i ubranka! Widział to świat? No dobra, zamknęli jej usta, ok :))) Poza tym, ostatnio "poszaleli" z fryzurką u BMR, ale co z tego, kiedy dużo osób prostuje jej włosy?! Dziwne to wszystko ...
    Na przepięknych zdjęciach, które tu pokazałaś, najbardziej podoba mi się Mackie, choć inne dziewczyny też mają się czym obronić!
    Pozdrawiam i życzę cierpliwości oraz zdrówka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja działam dokładnie tak samo, Ollu! Millie jest dla mnie dawczynią akcesoriów i niestety, nie ma szans być niczym więcej :P
      I ja ślę życzenia zdrowia dla Ciebie i wszystkich bliskich!

      Usuń
  6. Ogólnie podzielam Twoje zdanie, ale akurat nowa Millie BMR jest dla mnie całkiem udana. Ba, zauroczyła mnie.
    Nijak jej do drapieżnej Mackie czy paru innych o wiele ciekawszych odsłon mattelowskich twarzy, ale ta nowa coś w sobie ma. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się nawet chwilę nad jej zakupem, ale w końcu zadecydowałam, że to jednak nie lalka dla mnie i zamiast niej kupiłam starszą, ciemnoskóra Barbie :P

      Usuń
  7. Mold Millie jest strasznie "płaski". Moim zdaniem tym lalkom brakuje tego czegoś co miały poprzednie wersje Baśki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Millie nie ma zupełnie wyrazu. Jest jak ładna dziewczyna, którą zapomina się zaraz po jej poznaniu.

      Usuń
  8. Ech ta Millie. Pierwsza lalka mojej córeczki miała twarz Millie i było to wyjątkowo ładne wydanie - Fashionistka 46 Black & White Stripes. Skojarzyła mi się z sympatyczną buzią Superstar, ale niestety wszędzie tej Millie pełno i opatrzyła mi się. Poszczególne egzemplarze, szczególnie te dorzucane do playsetów wyglądają dokładnie tak samo i nie potrafiłabym ich zidentyfikować bez ubrania. Dziwi mnie to podejście Mattela, który jednemu Superstarowi potrafił nadać tyle wersji, a każda inna. Teraz mamy armię identycznie wyglądających Millie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Millie trochę się od siebie różnią, ale te różnice są tak drobne, że wydaje się, jakby kompletnie ich nie było. Lubię naturalne makijaże u lalek, ale zdecydowanie nie z jednej i tej samej sztampy.

      Usuń
  9. no właśnie jest po prostu ładna -
    i o dziwo, nie przeszkadza mi to
    wcale, jak nie mnie :)))
    jestem przekonana, że z innymi
    włosami i oczkami - zaskoczyłaby
    niejednego Lalkoluba - co zamierzam
    udowodnić, jak się w końcu dokopię
    do swojej Mili - chyba, że dała dyla
    do Zbieraczki w obawie przed zmianą
    imagu ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Defa Lucy strrraszliwie mnie zaintrygowana!!!

    OdpowiedzUsuń