Najlepszym
wabikiem na lalkozbieracza jest niska cena. Jeśli jest szansa dostać
coś za mizerny piniądz, to nabiera się dziwnej lekkości przy wymianie
krwawicy na rzeczy, które niekoniecznie są artykułami pierwszej potrzeby
i na które, w innych okolicznościach, wcale nie zwróciłoby się uwagi.
Bywa i odwrotnie – cena jest brzydka jak grzech śmiertelny, ale lalka
tak piękna, że aż zatyka dech w piersiach, a sen odchodzi na tak długo,
póki się jej do domu nie ściągnie.
Właśnie
tak czułam się, kiedy koleżanka z Flickr ogłosiła sprzedaż jednej ze
swoich lalek – Lukasa Mavericka. Czując głęboką, wewnętrzną potrzebę
otaczania się pięknymi przedmiotami, ściągnęłam go do siebie czym
prędzej, by móc paść oczy jego męską urodą nie tylko za pośrednictwem
cudzych zdjęć.
Po świecie krąży wielu różnych Lukasów Mavericków – a wszyscy co do jednego piękni i wyniośli jak arystokraci, którzy spoglądają potępiająco na współczesną młodzież z głębi pociemniałych portretów, porozwieszanych po różnych galeriach sztuki niewspółczesnej. Znakiem firmowym każdego Lukasa są pogardliwie skrzywione usta i perfekcyjnie wklęsłe kości policzkowe, okalające twarz, która przekracza bariery oswojonej urody.
Lukas Maverick to mój wizualny ideał lalkowego mężczyzny. Zakochałam się w nim w sposób beznadziejny i nieodwracalny, któremu nie umiem dać odporu, bo jego twarz przenosi rysy wyjątkowo urodziwego modela, Jona Kortajareny, będącego z dawien dawna moim fotograficznym idolem. Jeśli nie kojarzycie Jona, to podrzucę dwie małe podpowiedzi: „obrazkową” i „filmową”, które naświetlą o kogo chodzi:
* * *
A tu już swe oblicze ujawnia Lukas:
Prawda, że jest bardzo podobny do Jona?
Ze
względu na tę charakterystyczną, szczupłą jak u średniowiecznego
świątka twarz, jestem w stanie wybaczyć Lukasowi różne wady – na
przykład sztywną głowę, której nie da się ani skłonić w przód ani
pochylić na bok (Lukas może nią jedynie odmownie kręcić), lub to, że
jego włosy wykonano ze sztywnego, niepoddającego się układaniu,
materiału. Przymykam oko jeszcze na kilka wad, które skumulowane w innej
lalce spowodowałyby u mnie napad wścieklizny: brzydki odcień plastiku,
małą ruchomość ciała, drobne wady produkcyjne. W przypadku Lukasa mięknę
jednak jak wosk – niech sobie będzie jaki chce, byleby nigdy nie
stracił seksapilu, który wylewa się z każdego centymetra sześciennego
jego drobnego ciała.
* * *
* * *
Mój
Lukas pochodzi z dość niepopularnego, dwulalkowego zestawu „Nu Fantasy.
Beauty and the beast”. Choć obie lalki wchodzące w jego skład były
bardzo urodziwe, to klienci nie wykupili go na pniu, jak to często bywa
z zabawkami od Integrity toys. Myślę, że to dlatego, iż zestaw
cechowała pewnego rodzaju wtórność w stosunku do tego, co ludzie już
znali. Podwojona cena też na pewno zrobiła swoje. Summa summarum – w
internetowej przestrzeni nadal można go bez problemu kupić.
Produkt,
który nie przyczynił wielkiego honoru firmie Integrity toys, dla mnie,
osoby spragnionej JAKIEGOKOLWIEK Lukasa, przedstawiał nader łakomy
kąsek. Tak to nieszczęście jednych buduje frajdę drugich.
Nie
jest mi przykro, że mój Lukas nigdy nie zazna zaszczytu zasiadania w
kręgu najbardziej kultowych Lukasów Mavericków wszech czasów. Dla mnie i
tak jest zwycięzcą wszelkich możliwych konkursów urody dla plastikowego
chłopstwa.
* * *
* * *
* * *
* * *
Lukas
jest dla mnie wyjątkowy z jeszcze jednego powodu. Jak się okazuje,
niesie w sobie podobieństwo do postaci ze świata kultury,
która była i pozostaje moim (filmowym) idolem:
* * *
Oj znam ja ten niepokój portfela, o którym piszesz. Ja go nazywam chciejusem natychmiastusem. Zachorowałam ja razu pewnego na jedną Mackie i spokoju nie zaznałam dopóty, dopóki nie trafiła w moje szpony!
OdpowiedzUsuńLukas Maverick i mnie się podoba! Takie to wspaniale kanciaste i nadąsane, że wszystkim Barbiom z miejsca zmiękłyby kolana! W okularach wygląda jeszcze groźniej :)
Marzy mi się, że kiedyś i Mattel odświeży swoją pulę męskich twarzy i co najmniej przywróci tak piękne moldy jak Tango czy Blaine, bo wcalr nie ustępują twarzom od IT.
UsuńHm, może ja mam coś z oczami, ale jakoś nie widzę zbytniego podobieństwa Lukasa do modela, za to do Cybulskiego już tak. Twoje zdjęcia świadczą o tym, żę facet nie musi mieć dużej artykulacji, żeby go fajnie upozować. Udało ci się to znakomicie.
OdpowiedzUsuń:) On mi się z modelem skojarzył za przyczyną kształtu twarzy, ale w firmowym makijażu faktycznie go nie przypominał
Usuń