sobota, 18 kwietnia 2020

Dzieciuchy Petry

Jeśli chodzi o lalki Petra, to załapałam się na ich najpóźniejsze wypusty, czyli na lalki od firmy Lundby, która w latach 90-tych z wywieszonym jęzorem próbowała kopiować patenty i prześcignąć popularność Barbie, co oczywiście nie mogło się udać, bo królowa była i jest tylko jedna. 

Lalki od Lundby były sympatyczne, w większości jasnowłose i błękitnookie i wyglądały mniej-więcej tak:


Dzięki Bogu nie wszystkie z nich miały kolczyki barbarzyńsko powbijane w sam środek przewodu słuchowego, tak jak moja bidula, która wszelako nie skarży się na okrucieństwo losu i zachowuje pogodny wyraz twarzy.

Petra, jak i Barbie, miała masę fajnych strojów, świetnie wyposażony biało-różowy domek, chłopaka, młodszą siostrę i parę rozkosznych dziatek, o których będę dziś nawijać (bo wstęp o Petrze to było tylko takie mydlenie oczu - upraszam o wybaczenie).

Petrowe dzidziusie, jak i ich mutter, wykazują wyraźne nawiązanie do lalek matellowskich, ale o ile dorosłej Petry nie dałoby się pomylić z Barbie (nie ta twarzyczka, nie to ciało), to maluchy można byłoby uznać za bliskich krewnych matellowskiego drobiazgu. Ma to swoje dobre i złe strony. Dobre, bo dzieciuchy bez problemu mogą dzielić się ubrankami i bucikami, a złe - no cóż, u dzieciaków od Petry wyraźnie widać, że są czyjąś kopią i to nie bardzo zawoalowaną.

Pozwólcie pokazać sobie parkę, która do dnia dzisiejszego uchowała mi się w firmowym pudle, z którego w końcu ją uwolniłam w imię walki z psychicznym dołem, wywołanym przez koronawirusa (skoro ja muszę siedzieć w domu, to niech chociaż małoletnie lalusie zaznają wolności).


Tu napomknę, że powyższa dwójka to odkupione wspomnienie z dzieciństwa, bowiem w latach, gdy nosiłam jeszcze koszulinę w zębach, byłam, na spółkę z młodszą siostrą, posiadaczką takiej właśnie parki. Po latach wspomniałam, zatęskniłam i w rezultacie tej tęsknicy odkupiłam szkraby od lalkującej koleżanki, która miast tych uroczych glutków wolała twardy piniądz.


* * *


Chłopiec i dziewczynka nie różnią się od siebie niczym, poza owłosieniem, które u tej drugiej jest przyjemnie długie oraz bujne i w sam raz nadaje się do czesania, co jak wiadomo, jest jedną z ulubionych zabaw dzieci płci żeńskiej.

Zakres ruchowy tych bożych krówek jest niewielki, dostosowany do umiejętności bobasów, dla których nawet proste siadanie jest nie lada wyzwaniem. Wzorem prawdziwych dzieci mogą machać kończynami i kręcić głową oraz nie bardzo foremnie usadzić się na tłustych dupinach. I to tyle, więc przysługuje im u mnie rola uroczych kurzołapów :)


* * *
 

Gdzieś w środku notki wspominałam, że glutki wykazują podobieństwo do laleczek - matellaków. Jest ono na tyle duże, że mogą wymieniać się główkami (łatwymi do zdjęcia, bo i tu i tu - osadzonymi na kulce).  Ta łatwość wymiany pozwoliła mi na małą (i szczęśliwie chwilową) dekapitację dziewuszki, której na kark znienacka wskoczyła głowa matellowskiego chłopca.

Tak było w oryginale:



A tak, po dokonaniu zamiany:


Nie jestem pewna, czy przypadkiem taka podmieniona wersja nie podoba mi się bardziej niż oryginalna :)

Na razie jednak wszystkie drobiny wracają do pudełka, żeby się nie pogubić, bo nie chciałabym drugi raz ich utracić. Jak dobrze pójdzie, to przekażę je za jakiś czas do zabawy siostrzenicy, żeby po latach, tak jak i ja, miała miłe wspomnienia z dzieciństwa.



* * * 


* * *


* * *

21 komentarzy:

  1. Te gluty są urocze, w przeciwieństwie do Petry...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duża Petra ma bardzo dziwną twarz - dół mordki miło się uśmiecha, ale oczy chmurne i złe.

      Usuń
  2. Słodko naburmuszone te maluchy, jakby im ktoś smoczka albo butelkę z kaszką zabrał :) Od razu skojarzyły mi się z bobasami Heart Family, o których marzyłam w dzieciństwie. Później pisk zachwytu wywoływała u mnie Kelly/ Shelly w zestawie z łóżeczkiem albo z wanienką. Ta druga dotarła do nas jeszcze zanim pandemia ucięła moje ebayowe źródełko, ale laleczka należy do mojej pociechy, nie do mnie. To tak w ramach kreowania miłych przyszłych wspomnień :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to klony dzieciaków z Heart Family :) Trochę żałuję, że firma Lundby nie pomalowała ich ciut lepiej, bo te pyszczki są bardzo atrakcyjne pod względem rzeźby.

      Usuń
  3. Cokolwiek pokazujesz-nieważne, może to kompletnie nie być moja bajka, ale wystarczy, że piszesz,a robisz to przepysznie-i jestem Twoją fanką.

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę, tyle lat minęło, a maluchy nadal nieurośnięte... Prawie tak jak my ;-) A panienka bardzo ładna i kusząca. Podobają mi się te lalki. To kolejne twory dawnych lat, na które patrzysz i czujesz zapach tamtego powietrza. No przynajmniej ja tak mam i nie wiem dlaczego, wymyśliłam sobie, że dawniej powietrze ładniej pachniało. Trudno określić jak, ale gdy tylko widzę pięknotę lat mego wczesnego dzieciństwa, od razu czuje ten zapach. A i jeszcze smak gumy kulki kupowanej w kiosku. Kto wymyślił te kolczyki???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musiał być jakiś totalny głupek, który nigdy kobiety z kolczykami w uszach nie widział :P
      Coraz częściej łapię się na myśli, ze mojej lalkozbieractwo zrobiło się uwstecznione i zorientowane ku zdobyciu tego, co miałam w dzieciństwie.

      Usuń
  5. Z przyjemnością patrzę na te starannie odszyte maleńkie ubranka. Petry były urocze i maluszki także. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duże Petry nie bardzo mi się podobały (za to ich ubranka i akcesoria - oj, tak, tak!), ale maluchy mogłabym spokojnie zdublować :)

      Usuń
  6. i ja nie mogłam się oprzeć
    jednej fiołkowookiej niuni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy, pewnie wywarła duży nacisk na serce i biedny człowiek nie wytrzymał, MUSIAŁ przygarnąc :)

      Usuń
    2. im więcej bezbronne wydawało mi się
      to dzieciątko, tym bardziej już nie
      mogłam nie ulec - choć z perspektywy
      czasu zaczynam wątpić, kto tu wykazał
      się siłą a kto słabością :)
      a co gorsza - to bobo wysadziło bramę
      nieufności wobec bebrbeciów co dało
      początek istnemu potopowi nieletnich,
      pomyśl o śnie Shreka z siuśmajtkami i
      pomnóż to przez 20 - no horror!!!

      Usuń
  7. Glutki są słodkie a i Petrę bardzo lubię :). Może to nie są kolczyki tylko aparat słuchowy???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to kolczyki. Część wystająca z ucha służy do podtrzymania elementu "zdobiącego", który zdjęłam, bo był mało urodziwy :P

      Usuń
  8. Każdy sposób dobry, jeśli poprawia humor. :) Urocze glutki. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piegowate dziecko najfajniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń