sobota, 23 maja 2020

Okazja z Allegro

Przecena! To niewinne słowo potrafi wzburzyć krew w żyłach, postawić włosy na plecach i uszy w sztorc. Tam, gdzie ma miejsce przecena, ludzie zaczynają zachowywać się jak naćpane chomiki - łapią do ręki co tylko się da i rozpychając się łokciami lecą do kasy, żeby czem prędzej posiąść przecenione dobra.

Chciałabym napisać, że na mnie przecena nie działa i opieram się jej niczym świątobliwy pustelnik na pustyni opiera się diabelskiemu kuszeniu, skłaniającemu go do obżarstwa, opilstwa i sprośności z babami, ale prawda jest taka, że gdy zwęszę coś w obniżonej cenie, to dostaje pierdolca i oczy zaczynają mi się świecić jak latarnie. W zeszłym tygodniu zaświeciły mi się do atrakcji dostępnych w oficjalnym sklepie Allegro, to jest Barbie wydanej z okazji sześćdziesięciolecia marki.


Jubileuszowe Barbie to nieduża, ale bardzo wdzięczna kolekcja od Mattel. Nie jest jakoś szczególnie rozchwytywana wśród kolekcjonerów, ale i nie wypadła sroce spod ogona. Jej najsilniejszą stroną są hiper-eleganckie stroje.




Moją paskudę upolowałam za 99 złotych (z wliczona przesyłką) i bardzo sobie chwalę stosunek tej ceny do jakości lalki. Z ręką na sercu przyznaję, że gdyby należność była choćby o 20 złotych wyższa, to już bym się nie zdecydowała na zakup, bo mój majowy limit na rozpustę okołolalkową zamknął się w równiutkiej kwocie 100 złotych.



Za tą okrągłą kwotą kryje się zresztą dość zabawna historia. Chcecie posłuchać? (oj, nawet gdybyście nie chcieli, to i tak opowiem).

Otóż pięć lat temu, podczas remontu chałupy, zgubiłam pewną część garderoby. Była to taka część ubioru, której nie pokazuje się z dumą bliźniemu swemu w codziennych kontaktach (czyni tak znikoma część ludzkości). Zguba została stosownie opłakana, po czym beztrosko o niej zapomniałam i kompletnie przestałam się nią przejmować.

Leciał rok za rokiem i nadszedł w końcu maj 2020. Był to czas, kiedy przypomniało mi się, że mam na strychu pudło z nowiutkimi, nigdy nie używanymi kinkietami, zakupionymi w sklepie Leroy Merlin, na potrzeby rzeczonego remontu.

Ponieważ nie zanosiło się na to, że kiedykolwiek z nich skorzystam, a Leroy Merlin przyjmuje bezterminowe zwroty, pofatygowałam się na strych, ściągnęłam pudła z kinkietami na dół i pognałam do najbliższego punktu zwrotu, żeby oddać towar i odzyskać zainwestowany w niego piniądz.

Polityka zwrotów jest prosta - zanim pracownik sklepu przyjmie z powrotem niechcianą przez klienta rzecz, musi sprawdzić czy wszystko z nią w porządku, czyli czy jest cała i nieuszkodzona. Oznacza to, że trzeba wyjąć wszystko z pudeł i to wnikliwie obejrzeć. I właśnie tak zrobiła dokładna w swym fachu pracownica sklepu - z czeluści pudeł wyjmowała po kolei: kinkiety, elementy do ich zamocowania na ścianie (śrubki, wkrętki i insze drobiazgi), fakturę oraz zaginioną i dawno zapomnianą przeze mnie skarpetkę. Tu dodam, że używaną. Mamma mia! Jak dobrze, że to NIE BYŁY GACIE! 

Po tej wstydliwej przygodzie cała w pąsach zmykałam do domu i tak mi było nieprzyjemnie, że na pociechę pod wieczór zaczęłam grzebać na Allegro, żeby po tej srogiej wtopie kupić sobie coś na pocieszenie. Tak właśnie znalazłam jubileuszową Barbie ;) 


Skoro już wyjaśniła się tajemnica jej pojawienia, niech będzie mi wolno napisać trzy słowa o niej samej. Wybrzmią one następująco: ŁADNA, DOPRACOWANA, WARTO (w domyśle dopowiadamy sobie: "ją mieć").

Szczególnie przyjemnie odbieram jej kieckę - nareszcie trafiła mi się Barbie w porządnie odszytym stroju, który można z niej zdjąć, bo jest zapinany na zatrzaski, a nie zaszyty na głucho na lalce. Mattelu, prosimy o więcej takich ciuchów!

Nie mogę przyczepić się ani do makijażu (bo jest równy i po prostu ładny), ani do pudełka (też jest ładne) i co najwyżej pochlipię sobie nad tym, że lalkę umieszczono na nieruchawym ciałku Model muse. No ale czego ja chciałam za te 100 złotych - Barbie z pałacem, z yorkiem i wodotryskiem? I tak jest całkiem nieźle i tego się trzymajmy!



22 komentarze:

  1. Panna sama w sobie, ale też i ujęcia fotograficzne, są nadzwyczajne! Piękna panna, cudnie ubrana (zatrzaski doceniam ponad miarę!), w doskonałej cenie! Widocznie tak miało być i nie na darmo ta skarpeta 5 lat temu zniknęła w czeluściach kinkietowego kartonu... :)))
    Ps. Buzię miałam jak budyń czytając tę opowieść :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciiii, nie mów nikomy, tam jest pięć ton filtrów i retuszu na tych zdjęciach :P

      Usuń
  2. Zawsze myślałem, że jestem rasistą (lalkowym)... do momentu kiedy doliczyłem się u siebie w chałupie 15 czarnoskórych (od kakao po czerń nocy) plastikowych ludziów. Więc guzik z mojego rasizmu, bom hipokryta straszny! Co to za rasista kiedy w domu tyle czarnego. Co do twojej panny, no trzeba przyznać, że pikna, nieprzesadzona, skromne ubranko idealne na wyjście po bułki rano, kitusia na łebusiu, kresia na ślipiu, więc heja bana jest spoko. Fajny zakup, się opłaciło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż zrobić, kiedy taka skromna, prosta laleczka się spodoba. Po prostu zrobiło się o jedną więcej, a że się na tle innych nie wyróżnia, to chociaż tłum robi ;)

      Usuń
  3. No, muszę przyznać, że trafiła się! Jest idealna, co dla współczesnego Mattela jest nie lada osiągnięciem. Bardzo przyjemnie się patrzy na te pyszczydło <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Bogu makijaż jest prościutki i równo nadrukowany, a tego trochę się bałam. Cała reszta też w porządku. Ufff, można odetchnąć z ulgą

      Usuń
  4. Dokładny makijaż to pierwsze, co i mi wpadło w oko. Gratuluję udanych zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy, no i głowa normalnych rozmiarów, a nie wielkości wiadra :P

      Usuń
  5. Lalka piękna, no i uśmiałam się z przygody ( a byłam pewna, że chodzi o gatki ;) )

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, ależ się uśmiałam czytając Twój wpis, doskonale opisałaś mechanizm "okazji". Ja zazwyczaj w takie okazje nie wierzę, ale cieszę się, że tym razem się udała. Lalka ma śliczną twarz i podoba mi się kontrast jaki stanowi jej ciemna "skóra" oraz biała suknia, no i pomalowane pazurki!
    PS. Nie masz się co pąsowić, gdyby to była bielizna intymna to może, ale skarpetą to bym się nie przejmowała. No ale każda okazja jest dobra, by nabyć nową lalkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, żebyś tylko widziała z jaką miną pracownica Leroya wyciągała tą skarpetkę z pudła ... Wiałam jak niepyszna i dobrze choć, że się na lalkę to wszystko przekuło.

      Usuń
    2. To mi przypomina taką książkę dla dzieci, którą moja Córa czyta już chyba trzeci raz - Przygody 10 skarpetek :) Autorka opisuje przygody dziesięciu całkiem niezależnych i bardzo ludzkich skarpet, można się nieźle uśmiać bo skarpetkom przydarzają się niesamowite rzeczy. Może Twoja skarpetka postanowiła zrobić Ci remont w domu i udała się do Leroya po zaopatrzenie malarskie :)

      Usuń
  7. Opowieść o skarpetce jest fantastyczna! :)
    A lalka bardzo udana, gratuluję nabytku! Sama mam chętkę na jej platynową siostrę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dramatyczna! Dramatyczna jest! Oby więcej nic podobnego się nie powtórzyło! Na wszelki wypadek teraz skarpetki trzymam pod kluczem.
      O ile kojarzę platynka nadal w dobrej cenie. gdyby mnie nie kusiło coś innego, to chyba bym ją wzięła.

      Usuń
  8. Promocje to czyste zło ;)
    Lalka bardzo ładna i w dodatku ta cena- marzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj tak! Jedna promocja, druga promocja, trzecia - i nagle portfel robi się pusty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście, na słowo przecena, albo promocja reaguję dużym ożywieniem :P Szczególnie, kiedy chodzi o lalki :D Pięknisia

    OdpowiedzUsuń
  11. He, he... A ja od początku myślałam, że to jednak BYŁY gacie, ewentualnie biustonosz...
    Niewinna skarpetka trochę mnie rozczarowała ;-)
    Za to lalka nie rozczarowuje. Kocham ten mold i spojrzenie w bok.
    Też bym ją bardzo chętnie przygarnęła za taką cenę w innych okolicznościach finansowych. Grzechu warta :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to były gacie to bym się zapadła pod ziemię ze wstydu, a tak - zachowałam choć część honoru :P

      Usuń
  12. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń